czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 8

Damon

Droga dłużyła mi się niemiłosiernie, ale wkońcu byliśmy na miejscu. Nie zastanawiając się nad niczym wparowałem do domu. W salonie siedziały Caroline i Bonnie.
- Dobrze, że jesteście- Mówiła bliska płaczu Caroline.
- Uspokuj się blondi. Co z nią?- Zadałem pytanie, lecz sądząc po minie Bonnie i Caroline nie było zbyt dobrze.
- Jest źle. Ma gorączkę i majaczy- Odpowiedziała mi nieco spokojniejsza mulatka.
- Gdzie ona jest?
- W sypialni Stefana.
- Zostawcie nas samych.
- Dobrze. Idź do niej. Ona cię potrzebuje.
Pokiwałem tylko twierdząco głową i w wamiprzym tempie znalazłem się w spialni brata. Widok Eleny prawie zwalił mnie z nóg. Wydawała się taka krucha. Jej twarz była taka blada i pogrążona w smutku. Jakby ktoś wyssał z niej całe szczęście. I tym kimś byłem niestety ja. Nie tracąc czasu położyłem się obok niej i zacząłem gładzić jej rękę. Chyba wyczuła moją obecność, bo powoli zaczęła otwierać oczy.
- Damon... Przyjechałeś...- Powiedziała słabo jakby za chwilę znów miała zasnąć
- Ciii księżniczko. Jestem tutaj. Wszystko będzie dobrze- Przegryzłem swój nadgarstek i podstawiłem jej go pod usta- Wypij. Poczujesz się lepiej.
- Nie chce twojej krwi jeżeli masz zamiar znowu mnie opuścić. Nie chce czuć tej pustki, którą pozostawiłeś po sobie gdy wyjechałeś. Jeżeli chcesz wyjechać to wolę umrzeć i nic nie czuć.
Tak bardzo ją kochałem. Nie mogłem wytrzymać i dałem upust swoim emocją. Po moim policzku spłynęła pojedyńcza łza. Dopiero teraz zrozumiałem jak ją skrzywdziłem wyjeżdżając stąd. Nie myślałem o tym jak ona się będzie czuła. Myślałem tylko o tym, że nie mogę dłużej w tym wszystkim tkwić.
- Obiecuje, że już nigdy tego nie zrobię. Zostanę i będę przy tobie nawet jako przyjaciel. Wyjadę tylko wtedy gdy ty będziesz tego chciała. Nie zostawię cię tylko proszę napij się. Gdybym nie zdążył do końca mojej egzystencji obwiniałbym się, rozumiesz? Tak strasznie cię przepraszam. Tak bardzo cię kocham...
Z ulgą poczułem jak Elena sączy moją krew. Jakby kamień spadł mi z serca.
- Śpij kochanie. Zostanę z tobą i poczekam aż odzyskasz siły- Objąłem ją, a ta odpłynęła w krainę Morfeusza.

Elena

Obudziłam się czując wielką ulgę. Nie odczuwałam już żadnego bólu. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 02:32. Czyjaś dłoń mocno mnie obejmowała. Jakby ktoś bał się, że ucieknę. Zaraz, zaraz... czuje się dobrze? Przecież powiedziałam, że tylko Damon... Czyli to on. Obróciłam się twarzą do niego i zobaczyłam osobę, za którą tak cholernie tęskniłam. Wrócił.
- Eleno wiem, że jestem zniewalająco przystojny i w ogóle och i ach, ale czy możesz przestać się na mnie gapić? To trochę krępujące nawet jak dla mnie- Powiedział z tym swoim wyrafinowanym uśmieszkiem.
- Jesteś tutaj... Tak bardzo się cieszę- Wtuliłam się w jego tors, a on objął mnie jeszcze mocniej.
- Nie dałaś mi innego wyboru. Nieźle wszystkich przestraszyłaś. Nie rób tego więcej. Co jeśli Stefan by mnie nie znalazł? Pomyślałaś o tym? Do końca mojego nędznego życia obwinaiłbym się o to, że cię opuściłem.
- Przepraszam Damon. Szukałam cię, ale Bonnie nie potrafiła mi pomóc. To było straszne- Głos powoli mi się łamał.
- Już dobrze. Nigdzie się nie wybieram- Zapewnił mnie starszy Salvatore.
- Gdzie jesteśmy?
- W sypialni Stefana. Moje łóżko jest o wiele wygodniejsze i o wiele większe.
Nawet niespostrzegłam, kiedy wampir wziął mnie na ręce i w wampirzym tempie znaleźliśmy się w jego łóżku.
- Tak jak wspomiałem jest o wiele lepsze- Zaśmiał się cicho.
- Nie mieszkam już tutaj. Stefan ze mną zerwał...
- Wiem o wszystkim. Jest idiotą i tyle- Skwitował krótko.
- Możesz zabrać mnie do domu?- Zapytałam niepewnie.
- Kobieto jest 3 w nocy. Obiecuje, że zrobię to rano.
- Dobrze. Ciesze się, że tu jesteś, ale potrzebuje czasu żeby sobie wszystko przemyśleć.
- Wiem. Dam ci go tyle ile będziesz potrzebowała.
- Dziękuje, że nie naciskasz.
- W końcu mam całą wieczność...

Caroline

Gdy upewniłam się, że Elenie już nic nie zagraża postanowiłam wrócić do domu. Byłam wściekła, że Damon znów tu jest. Jednak dziś mi zaimponował. Wrócił tutaj żeby ją uratować, wrócił bo ją kocha. Dzisiaj to udowodnił. Bonnie miała rację. Elena bez niego nie jest tą samą Eleną. Uzależniła się od niego. Może nawet go kocha, ale nie chce się do tego przyznać sama przed sobą? Jednak nie mogliśmy dopuścić do tego by między tą dwójką doszło do czegoś poważniejszego. On ją zniszczy tak jak niszczy wszystko do okoła- Pewnie rozmyślałabym dalej gdyby nie pewność, że ktoś za mną idzie. Bez zastanowienia się odwróciłam. Przecież jestem wampirem. Nikt nie może mi zagrozić.
- Jest tam kto?- Zapytałam niepewnie, jednak odpowiedziała mi głucha cisza. Gdy chciałam ruszyć dalej pewne ciało mi to uniemożliwiło i na kogoś wpadłam. Te postawę i perfumy rozpoznałabym wszędzie.
- Klaus...- Powiedziałam bez zastanowienia.
- Witaj kochana- Odpowiedział jak gdyby nigdy nic.
- Co tutaj robisz? ZNOWU.
- Po prostu się za tobą stęskniłem. To takie dziwne, że chciałem cię zobaczyć?- Zadał pytanie pewnym siebie tonem.
- Daj mi spokój! Daj go nam wszystkim! Mało szkód narobiłeś?!
- Caroline, kochana o czym mówisz? Chyba nie o tym tchórzu Tylerze?- Uśmieszek nie schodził mu z twarzy.
- Jak możesz?! To przez ciebie go tu nie ma! Jesteś najgorszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała!- Wykrzyczałam mu prosto w twarz. Miałam dość jego zagrywek. Jednak nim się spostrzegłam go już nie było. Byłam z siebie zadowolona, bo wiedziałam, że go uraziłam. Gdyby tak nie było dalej stałby tutaj i ze mną pogrywał. Choć przed znajomymi się wypierałam wiedziałam, że jestem jedną z niewielu osób, które potrafią dotrzeć do Klausa, z których w mniejszym czy większym stopniu zdaniem się liczy. Jednak to, że pozwoli Tylerowi wrócić do Mystic Falls było nie możliwe. Nie po tym wszystkim. No i byłam jeszcze ja. Kochałam Tylera, ale bez wątpienia coś w Klausie mnie przyciągało. Byłam między młotem, a kowadłem. Sama z tym mętlikiem w głowie. Bo przecież nie powiem znajomym, że coś w ich największym wrogu mnie pociąga.

Stefan

Gdy zegar wybił 7 rano postanowiłem wstać. Myśli zaprzątające moją głowę nie dawały mi spokoju. Teraz gdy Damon wrócił wszystko się zmieni. Przecież nie jestem z Eleną, mało tego sam z nią zerwałem. Nie mogę zabronić jej spotykać się z Damonem. Jedno jest pewne, musi dokonać wyboru. Jednak postanowiłem się nie poddawać. Muszę walczyć o nią, o jej miłość. Dzięki niej moje życie zmieniło się na lepsze. Dzięki niej patrze z innej perspektywy na świat. Jest wszystkim czym mam. Zacząłem więc robić śniadanie dla naszej trójki. Słyszałem, że po górze ktoś się już krząta, więc pewnie zaraz zejdą na dół. Elena od długiego czasu nic nie jadła. Jednak ku mojemu zdziwieniu na dół zszedł tylko Damon.
- A gdzie Elena?- Zapytałem ciekawy.
- W domu. Poprosiła mnie żybym ją stąd zabrał. Swoją drogą nie dziwie się jej.
- Wiesz, że się nie poddam. Kocham ją.
- No to mamy problem braciszku, bo ja też nie zamierzam odpuścić.
- Nie waż się jej tknąć!
- Bo co? Razem z wiewiórkami i bambi dacie mi nauczkę? Powiem ci coś bracie. To ty zniszczyłeś wszystko co między wami było. Nie ja czy Elena, ale właśnie ty! Dobrze wiesz, że siedziałem cicho gdy byliście szczęśliwi! Sam doprowadziłeś do takiej sytuacji, więc teraz nie miej do mnie pretensji o to, że chcę uszczęśliwić Elene. Ona na to zasługuje.
- Ty ją zniszczysz. Prędzej czy później to zrobisz. Właśnie to ci wychodzi najlepiej.
- Idę zjeść śniadanie. Z dala od ciebie i twojego nudnego życia. Baw się dobrze i pozdrów bambi.
Już miał wychodzić gdy usłyszał dźwięk wiadomości. Po jej odczytaniu na jego twarzy malowało się zdziwienie.
- Co jest?- Zapytałem ciekawy.
- Sprawdź swoją skrzynkę. Klaus zaprasza nas na bal. Ciekawe co on znowu kombinuje.
- I co zrobimy?
- Jak to co? Wybieramy się na impreze bracie!

_______________________________________________

Tak jak mówiłam mam teraz urlop i rozdziały będą pojawiać się częściej :) postanowiłam wprowadzić trochę Klaroline, bo uwielbiam te połączenie. :)

2 komentarze:

  1. Od czego by tu zacząć?? :P Może tak: Początek świetny. Elena mimo takiego osłabienia miała siłę postawić Damonowi pewnego rodzaju ultimatum. Albo ona napije się krwi, a on zostanie, albo on wyjeżdża, a ona umiera. Jego wyznanie, że czułby się winny też było zniewalające. Stefan mnie zirytował, że niby Damon zniszczy Elenę... ;p dobre sobie ;p
    Czekam na następny rozdział, który mam nadzieję, że zgodnie z obietnicą na końcu, wstawisz szybciej ;p Również cieszę się, że postanowiłaś wprowadzić Klaroline ;) To fajne połączenie ;)
    Życzę dużo weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. 6:30 we wakacje? :O SZACUN :D
    Bal <3 czekam :D

    OdpowiedzUsuń