czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 4

Rozdział 4

- Tak, Caroline wszystko jest okej... Wracam już do domu. Tak z Damonem, jestem bezpieczna. Do jutra, pa.- Powiedziałam obojętnym tonem i się rozłączyłam.
- Ta nadopiekuńczość...- Odpowiedział mi zirytowany- Nie wiem czy wiesz, ale zdaniem wielu, a nawet wszystkich bezpieczniejsza jesteś sama niż ze mną...
- A co mnie obchodzi zdanie innych...?- Odpowiedziałam mu z promiennym uśmiechem.
- Co zrobiłaś z dawną Eleną?!- Zapytał zdziwiony.
- Po prostu mam dość zamartwiania się tym co pomyślą sobie inni.
- Coraz bardziej mnie zaskakujesz. Ale to mi się podoba.
- Zapytam cię o coś tylko odpowiedz szczerze.
- Odpowiem na każde pytanie, no może prawie każde.
- Wiem, że gdy jesteś wkurzony, a taki dzisiaj byłeś gdy wyszedłeś i nie zaprzeczaj- Spojrzałam na niego znacząco- Robisz różne głupie rzeczy. Zabiłeś kogoś lub zrobiłeś komuś krzywde?
- A jakie to ma znaczenie?
- Dla mnie wielkie.
- Jeżeli tak ci zależy na odpowiedzi, to nie. Nikogo nie zabiłem. Zadowolona?
- Nawet nie wiesz jak bardzo- Odetchnęłam z ulgą.
Staliśmy przed domem Salvatorów. W pokoju Stefana świeciło się światło. Nie miałam ochoty z nim dzisiaj rozmawiać. Nie po tym jak się zachował wobec własnego brata.
- Będziemy tu tak sterczeć do rana?- Zapytał poirytowany.
- Zamyśliłam się. Damon?
- Tak?
- Masz burbona?
- Gdzieś ty była przez całe moje życie?!- Zapytał rozbawiony
- Nie gadaj tyle. Pić mi się chce.

*******

Usłyszałem głośne śmiechy dochodzące z dołu. Elena wróciła razem z Damonem. Czyli go znalazła. Byłem nieźle wkurzony. Coś ją ciągło do niego choć nie chciała się do tego przyznać sama przed sobą. Szybko zarzuciłem na siebie koszulę i zbiegłem na dół. To co zobaczyłem mocno mnie zaskoczyło. Elena siedziała z Damonem i razem z nim piła Burbona. Wyglądało na to, że nieźle się bawią.
- Eleno, mówiłem, że na pewno nic mu nie jest- Przerwałem im jakże tę uroczą chwilę.
- Stefan, miło, że się tak o mnie troszczysz. Myśle, że zdajesz sobie sprawę z tego, że Elenie mogło stać się coś złego, bo wypuściłeś ją samą z domu o tak późnej porze- Powiedział z pogardą.
- Miałem ją siłą zatrzymać?
- Widzisz, to jest ta różnica między nami. Gdybym to ja był na twoim miejscu nigdy bym nie pozwolił żeby wyszła stąd sama i naraziła się na jakieś niebezpieczeństwo- Wysyczał mi to największym jadem na jaki było go stać.
- Widzisz, to jest ta różnica. Nie jesteś mną- Nie pozostałem mu dłużny.
- Nie da się zaprzeczyć.
- Dosyć tego! Możecie się nie kłócić?! Stefan, o co ci znowu chodzi? Masz pretensje o coś co ty powinieneś zrobić?!- Zapytała wściekła.
- Ja pretensje? Przecież nie ma nic na rzeczy. Idziesz czy zostajesz tutaj?
- Wybacz, ale dzisiaj śpie na kanapie, a ty wszystko sobie przemyśl i zastanów się nad tym co mówisz i robisz. Damon, nalej mi jeszcze.
- Już się robi- Dolał jej trunku i uśmiechnął się do mnie ironicznie. Posłałem mu spojrzenie żądne mordu i udałem się na górę.

*******

Promienie słoneczne nie dawały mi spokojnie spać. Jednak to nie była jedyna rzecz która mi przeszkadzała. Coś uciążliwego leżało mi na nogach. Powoli zaczynałam sobie wszystko przypominać. No tak alkohol i Damon... w moim przypadku nigdy nie kończy się to dobrze.
- Damon, wstawaj!- Wydarłam się najgłośniej jak tylko potrafilam. Efekt był natychmiastowy, bo Damon spadł z łóżka, a ja poczułam ulgę na nogach.
-Zwariowałaś?!- Zapytał wściekły, a ja wybuchłam niepochamowanym śmiechem.
- O nie, moja droga tak się bawić nie będziemy. Nie wiem czy wiesz, ale ze mną się nie zadziera. Słono mi za to zapłacisz...- Uśmiechnął się zjawiskowo.
- Damon, co ty kombinujesz...?- On w mgnieniu oka spowrotem wylądował na moich nogach i łaskotał mnie po całym ciele. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam głośnym śmiechem. Próbowałam go jakoś powstrzymać, ale był silniejszy.
- Przetań- Wysapałam cichutko.
- Najpierw przeprosisz- Zarządał.
- Przepraszam- Powiedziałam na tyle głośno i wyraźnie jak tylko potrafiłam.
- I to mają być przeprosiny?- Zapytał drwiąco- Zaraz ci pokaże jak one powinny wyglądać.
Nim zdążyłam powiedzieć cokolwiek Damon wpił się w moje usta. Nie wiedziałam jak zareagować. Robił to z taką delikatnością. Na początku się opierałam, ale po chwili całkowicie się temu oddałam. Wampir wyczuwając moją zgodę z każdą chwilą pogłębiał pocałunek, całował coraz zachłanniej. Jakby od długiego czasu na to czekał. Wplotłam ręce w jego kruczoczarne włosy i oddawałam pocałunek z taką samą zachłannością i pasją. Ten bładził rękami po całym moim ciele. Jednak po chwili odsunął się z zawiedzioną miną.
- Jeszcze chwilę mogłabyś mnie przepraszać, ale mój brat, a twój chłopak wstał- Powiedział , a w jego oczach tańczyły iskierki szczęścia. Był szczęśliwy, ale do mnie coś dotarło. Właśnie całowałam się z Damonem, a kocham jego brata. To tak jakbym właśnie go zdradziła. Czułam się podle.
- Damon, to nie powinno się wydarzyć...- Spuściłam wzrok.
- Tak, tak wiem...! Kochasz Stefana. Tylko nie zapominaj o tym, że to nie tylko ja jestem winny. Sprowokowałaś mnie. Codziennie coraz bardziej mnie prowokujesz, a mi jest coraz trudniej się powstrzymać! Najlepiej będzie jak się stąd wyniosę. Wtedy będziesz szczęśliwa. Nie będziesz miała powodów żeby czuć się winna.
- Ty chyba sobie żartujesz! Chcesz tak po prostu się wynieść i myślisz, że będzie po sprawie?! Wtedy będę czuła się jeszcze gorzej, tego chcesz?! Chcesz żebym znowu straciła osobę na której mi zależy?!
- Przykro mi Eleno. Tak będzie lepiej.

piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 3

Rozdział 3

- Stefan, już późno. Grzeczni chłopcy o tej godzinie już śpią, a nie wracają do domu.- Nabijał się z brata Damon.
- Ty gnojku! Nie możesz odpuścić?!- Pytał wściekły Stefan.
- O co ci chodzi?!
- Gdzie byliście?!
- Daleko od ciebie. Nie wiem czy wiesz, ale ta koszula kosztowała majątek.- Wskazał na ręce Stefana wciskające go w ścianę.- To zabawne co ludzka krew może zrobić, nieprawda?
- O czym ty mówisz?- Natychmiast go puścił.
- Stefan, daj spokój. Myślałeś, że się nie dowiem? W innej sytuacji byłbym z ciebie dumny, ale sądzę, że to nieodpowiedni moment. A teraz pozwól, że pójdę do siebie. To był długi wieczór.
Uśmiechnął się tryumfalnie i udał się na górę zostawiając Stefana z mętlikiem w głowie.

*******

Obudził ją potworny ból głowy. Pół nocy nie spała myśląc o tym co powiedział jej Damon. Był jej przyjacielem i nie chciała go stracić tylko dlatego, że on poczuł coś więcej. Dawał jej poczucie bezpieczeństwa, gwarantował jej świetną zabawę. Przy nim zawsze się uśmiechała. Ale przecież kocha Stefana. To w nim jest bezgranicznie zakochana. To go poznała pierwszego i od początku wiedziała, że to ten jedyny.
- Dlaczego dla odmiany choć raz nie może być dobrze i ułożyć się po mojej myśli?!- Zapytała wściekła sama siebie. Po chwili dało się słyszeć wibracje telefonu. Nie mogła dłużej odwlekać tej rozmowy. To był Stefan.
~~ - Elena? Myślałem, że już nie odbierzesz. Co się z tobą wczoraj działo?
- Nic.- Odpowiedziała oschle.- To nie jest rozmowa na telefon.
- Okej. Wpadniesz?
- Za godzine będę u was. Pasuje ci?
- Jasne. Nie mam nic do roboty.
- To do zobaczenia.
- Pa ~~

*******

Spałby sobie nadal smacznie gdyby nie krzyki dobiegające z dołu. Nie chciał podsłuchiwać, ale musiał. Szybko założył czarną koszulkę i wyszedł z pokoju.

*******

- Do jasnej cholery, Elena powiedz mi co się między nami ostatnio dzieje?!- Pytał wściekły Stefan.
- To ty mi powiedz! To ty masz przede mną tajemnice, a nie ja przed tobą!
- Doprawdy?! To gdzie i z kim wczoraj spędziłaś cały wieczór?! Nie mów, że z przyjaciółkami, bo ci nie uwierze!
- Byłam z Damonem! I wiesz co? Było fajnie, a wiesz dlaczego? Bo przy nim zapomniałam. A wiesz o czym?! Nie codziennie dowiadujesz się o tym, że twój chłopak znowu żywi się ludzką krwią!
- Skąd ty o tym wiesz? No tak... Kochany Damon ci powiedział...
- Nie zwalaj winy na niego! To ja go poprosiłam żeby się dowiedział co się z tobą dzieje. A wiesz dlaczego?! Bo facet którego kocham ma przede mną tajemnice i nie jest ze mną szczery!
- Elena, chciałem ci powiedzieć. Ale najpierw chciałem cię na to jakoś przygotować. Zrobiłem to dla ciebie. Teraz moge cię bezgranicznie chronić, bo jestem silny. Zrozum mnie. Proszę.
- Już nigdy więcej żadnych tajemnic okej? - Zapytała patrząc mu w oczy. On odpowiedział jej pocałunkiem pełnym tęsknoty, porządania i czułości.
- To chyba miało znaczyć tak.- Odpowiedziała z szczerym uśmiechem.

*******

- Gołabeczki znowu razem. Mną się nie przejmujcie. Wychodzę i nie wiem kiedy wrócę, ale chyba nie prędko. Także róbcie te wszystkie rzeczy które robią zakochani i Bóg wie co.- Oznajmił i wyszedł z domu.
Jednak Elena wiedziała, że cierpi. Krzywdziła go i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Jednak czy miała poświęcić swoje szczęście tylko dlatego, że Damon się w niej zakochał? Ona też miała prawo być szczęśliwa z osobą którą kocha.
- Elena co się stało?- Zapytał Stefan.
- Nic. Zamyśliłam się.
- Mam pomysł. Tylko zgódź się. Nie przyjmuje odmowy.
- Co masz na myśli?- Zapytała ciekawa.
- Zamieszkaj ze mną. Wprowadź sie jeszcze dziś.
- Ale Stefan...
- Powiedziałem, że nie przyjmuje odmowy. Proszę... Pozwól mi to wszystko naprawić. Na razie tylko na miesiąc. Potem jeżeli się będziesz chciała wyprowadzić zrozumiem.
- Dobrze. Pomożesz mi się spakować?
- Jasne. Pójdę po samochód i możemy jechać.- Powiedział szczęśliwy.

*******

- Przyjacielu, gdybyś tu tylko był... Napilibyśmy się whisky, pogadali, poużalali nad sobą... Dawno tu nie zaglądałem i przepraszam. Ostatnio tyle się dzieje. I co ja mam zrobić co? Ty zawsze byś wiedział co powiedzieć. Czy ona zawsze musi mieć rację?! Jestem sam na tym zawszonym świecie. Wiesz, że byłeś moim najprawdziwszym przyjacielem i godnym towarzyszem? Ale życie musiało być tak niesprawiedliwe i zabrać mi nawet ciebie. Pewnie myślisz sobie teraz, że dostałem na głowę, bo dobrze wiesz, że nawet gdy jestem pijany to nie zbiera mi się na takie szczerości. Ale mam dość rozumiesz? To twoje zdrowie. Wiem, skubańcu, że tu jesteś i się teraz nabijasz z mojego opłakanego stanu, ale spokojnie nie zabije cię. To ja będę leciał stary. Nie długo znowu tu wpadnę na małą pogawędke. Do zobaczenia przyjacielu.- Ostatni raz spojrzał na miejsce gdzie został pochowany Alaric i zmierzał ku wyjściu.
- No przystojniaczku to teraz się zabawimy. Żadna ci się nie oprze...- Powiedział sam do siebie.

*******

- Stefan, już późno. Damon powinien już być w domu. Nie sądzisz?- Zapytała zmartwiona Elena.
- Damon jest dorosły i wie co robi.- Odpowiedział spokojnie Stefan.
- Dobrze wiesz, że tak nie jest! Gdy jest zły i zraniony różne głupie pomysły przychodzą mu do głowy!- Wykrzyczała zdenerwowana.
- A to niby dlaczego miałby być zły i zaraniony?! Elena, co zaszło wczoraj między wami?!
- Nic! Powinniśmy iść go poszukać.
- Nie ma mowy. Mam dość niańczenia mojego starszego brata!
- Ty chyba nie wiesz co mówisz! Damon tyle razy ci pomół, tyle razy nastawiał za ciebie kark! On oddałby za ciebie życie! A ty co?! Bawisz się w jakieś durne podchody, bo myślisz, że coś między nami zaszło i jesteś na niego wściekły za to, że wczorajszy wieczór spędziiśmy razem i powiedział mi to czego ty nie zamierzałeś zrobić! Wiesz co? Siedź tu sobie dalej i rób co tam chcesz, a ja ide go szukać.- Wyszła trzaskając drzwiami.

******

- Elena, co ty tu robisz o tej godzinie sama?!- Zapytała zdziwiona Caroline.
- Szukam Domona.
- Damona?!
- Tak, Damona! Nie widałaś go może?
- Jakieś 40 min temu. Był z jakąś panienką kompletnie zalany. Później wyszedł z Grilla i już go nie widziałam.
- Cholera jasna!
- Ale, co ty z Damonem...?
- Nic! Po prostu jest moim przyjacielem i mi na nim zależy oraz się o niego boje. Czy tak trudno to zrozumieć?
- Nie, ale chyba ostatnio się do siebie zbliżyliście. Kilka tygodni wcześniej nie poszłabyś go szukać w środku nocy.
- Nie chce teraz o tym rozmawiać okej? Spotkamy się jutro to wszystko ci opowiem, zgoda?
- Jasne. Jakby co to dzwoń. Wpadne do ciebie i pogadamy.
- Aktualnie mieszkam u Salavatorów. Pomysł Stefana...
- Aa. Pomóc ci go szukać?
- Nie. Chyba wiem gdzie może być.
- Jak chcesz. To do jutra

*******

Zmierzała do polany gdzie spędziła wczorajszy wieczór z Damonem. Miała nadzieje, że go tam znajdzie. Mówił, że gdy chce pomyśleć to zawsze tam chodzi. A co jeżeli jest tam teraz z jakąś tlenioną panienką, którą zahipnotyzował? Przecież to Damon, jest nieprzewidywalny. Zobaczyła w oddali dobrze znaną jej sylwetkę z butelką w dłoni. Mimowolnie na jej twarzy pojawił się uśmiech. Znalazła go i nic mu nie jest i to jest teraz najważniejsze.
- Po co tu przyszłaś?- Gdy tylko wyczuł jej obecność zadał pytanie.
- Martwiłam się o ciebie.
- O mnie? Złego licho nie bierze.- Zaśmiał się drwiąco.
- Damon, daj spokój. Chodźmy do domu.- Usiadła koło niego.
- Nie mam zamiaru się stąd ruszać. Nie mam zamiaru oglądać ciebie i mojego braciszka jak się obściskujecie, nie mam zamiaru słuchać jak co chwile wyznajecie sobie miłość!
- Damon...
- No co?! Nic nie poradze na to Eleno! Taki już jestem, jestem egoistą! Ale nie masz pojęcia jakie to uczucie, jak to cholernie boli! I wiem, że jestem idiotą, bo nigdy nie poczujesz do mnie tego samego co ja do ciebie! A teraz nawet nie mam z kim o tym pogadać, bo mój najlepszy przyjaciel odszedł na zawsze, bo żyjemy w chorym świecie gdzie gadam z kawałkiem kamienia w postaci nagrobka!
- Damon, wiem, że cierpisz, ale czy ja nie mam prawa być szczęśliwa? Jesteś dla mnie ważny i nie chce cię stracić jasne? Nie moge patrzeć na to jak cierpisz, ale co ja mam zrobić Damon? Gdybym poznała ciebie wcześciej może wszystko potoczyło by się inaczej.
- Cholerna hipnoza...! - Zadrwił sam z siebie.
- Jaka hipnoza? O czym ty mówisz?- Zapytała zdezorientowana.
- Nie ważne. Może kiedyś ci powiem.
- Damon, proszę wracajmy do domu.
- Jasne. Jeszcze się przeziębisz i będziesz chora.- Zdjął swoją kurtkę i zarzucił ją na ramionach Eleny.
- Dziękuje.- Wyznała szczerze.
- Daj spokój. Wiesz, że ja nie odczuwam zimna...
- Nie o to chodzi. Po prostu dziękuje. Za wszystko.
- Nic nie zrobiłem. A teraz chodź, bo jest naprawdę zimno. Stefan się pewnie denerwuje.
- Co chwile dzwoni.
- To dlaczego nie odbierzesz?
- Pokłóciliśmy się. Nie ważne. Źle się zachował i niech poniesie kare. Myśle, że jest coś o czym powinieneś wiedzieć...
- Już chyba nic mnie nie zaskoczy, więc mów śmiało.
- Od dzisiaj mieszkam z wami.- Powiedziała niepewnie.
- No i jednak jest... o co się pokłóciliście?- Zapytał ciekawy.
- O ciebie... powiedział, że nie zamierza cię już dłużej niańczyć. Więc ja się wściekłam, bo wiem, że ty byś się tak nie zachował no i poszłam cię szukać.
- Czy ty na głowe upadłaś dziewczyno?! Zobaczysz, teraz wiewiórki się zemszczą za zranione serduszko Stefanka.
- Jesteś okropny!- Dała mu kuksańca w ramię.
- Nie pochlebiaj mi Eleno...- Dodał dumnie.
- Czy ty musisz ze wszystkiego i wszystkich żartować?!
- Z ciebie nie żartuje.

______________________________________________________

Wiem, że dawno nie było nowego rozdziału, ale mam kursy i nauki tyle, że na nic nie mam czasu xd To miłego czytania i komentujcie :)