Rozdział 11
Damon
Nie rozumiem jak wszyscy mogli zachwycać się tym balem. Zwykła impreza i nic poza tym. Alkohol był niezły, to fakt, ale cała reszta zwyczajna. Zżerała mnie ciekawość co kombinuje Klaus, ale postanowiłem poczekać z tym jeszcze trochę. Na pewno oczekuje czegoś od Eleny, ale tego nie dostanie. Będę chronił ją za wszelką cenę. Szlag mnie trafia jak sobie pomyśle, że zaraz pojawi się tutaj ze Stefanem. Pewnie z trudem powstrzymam się przed tym żeby mu nie przywalić. Gdybym to zrobił to Elena by się wściekła, a tego za żadne skarby nie chce. Nie teraz, nie po tym wszystkim.
-Co taki przystojniak robi sam na takiej imprezie?- Zapytała rudowłosa. Nigdy wcześniej jej tutaj nie widziałem.
-Mógłbym zadać to samo pytanie- Odpowiedziałem wymijająco.
-Chyba źle zaczeliśmy. Jestem Denielle. Jestem tutaj przejazdem.
-Chcesz mi powiedzieć, że zwykła przejezdna przychodzi na przyjęcie do nieznajomego? Wybacz, ale trochę już chodzę po tym świecie i nie jestem głupi. Więc jak zdecydujesz się powiedzieć mi coś konkretnego to się do mnie zgłoś. A i jeszcze jedno... Na przyszłość zrób coś żeby nie było czuć od ciebie tych wszystkich ziółek na kilometr...- Dodałem na koniec i ruszyłem w przeciwną stronę. Nie pasuje mi ona tutaj. Ale tym postanowiłem zająć się później. Teraz w mojej głowie było tylko jedno.
-Elena...
Elena
Stał tam i wpatrywał się we mnie tymi swoimi błękitnymi oczyma. Wyglądał niesamowicie. Widok Damona w garniturze to nie częsty widok. Włosy idealnie zaczesane, nie lekki nieład jak zawsze. Uśmiechnął się lekko, a ja dałabym sobie głowę uciąć, że właśnie w tym momencie na mojej twarzy widnieją rumieńce. Jego uśmiech wyrażał tak wiele. Te dołeczki...
-Eleno, napijesz się czegoś?- Z zamyślenia wyrwał mnie głos Stefana.
-Chętnie. Strasznie tu duszno...- Odpowiedziałam po chwili.
-Dziwne. Klimatyzacja jest włączona- Spojrzał na mnie zdziwiony- Może jesteś chora? Jesteś cała rozpalona. Chyba powinienem cię odwieść do domu- Dodał zmartwiony.
-Nic mi nie jest Stefan...- Wiedziałam, że to przez Damona. Ten wampir doprowadzał mnie do szału.
-Jesteś pewna?
-Tak i daj już spokój. Jesteśmy tutaj po to żeby się bawić.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałbym porwać Elene- Powiedział aksamitnym głosem Damon. Stałam do niego plecami, ale ten głos rozpoznałabym na końcu świata- Tylko jeden taniec.
-Właśnie mieliśmy się napić- Odpowiedział spokojnie Stefan, chodź było widać, że złość aż z niego kipi.
-Stefan, poczekaj tu na mnie. Zaraz wrócę- Wiedziałam, że sprawiam mu przykrość, ale Damon działał na mnie jak magnez. Nie potrafiłam mu odmówić.
Damon (Nie włączysz piosenki NIE CZYTAJ! :) )
http://www.tekstowo.pl/piosenka,christina_aguilera,hoy_tengo_ganas_de_ti__feat__alejandro_fernandez_.html
-Więc od czego jesteś taka rozpalona, Eleno?- Zapytałem z satysfakcją.
-Nie ładnie podsłuchiwać. Nie wiesz, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła...?
-Prosze cię Elena... Dobrze wiesz, że nigdzie indziej się nie wybieram- Dodałem rozbawiony.
-Ładne perfumy- Powiedziała z głową wtuloną w mój tors.
-Ślicznie wyglądasz- Jeszcze bardziej ją do siebie przyciągnąłem, tak, że nasze ciała były całkowicie do siebie przylgnięte.
-Ty też wyglądasz niczego sobie. Do twarzy ci w garniturze- Oderwała głowę i spojrzała mi w oczy- Jak to się stało, że taki przystojny facet przyszedł tutaj sam...?
-Jesteś kolejną osobą, która zadała mi to pytanie. Jak jej było...? A tak Danielle.
-Pewnie jakaś lalunia.
-A co zazdrosna jesteś kochanie?- Po raz kolejny uwierzyłem, że jest dla nas szansa.
-Możliwe...- Odpowiedziała z błyskiem w oku.
-Oj Elena, Elena. W co ty ze mną grasz? Ale odpowiem ci na pytanie. Wiesz dlaczego jestem tutaj sam? Bo dziewczyna, za którą szaleje, wystawiła mnie i przyszła na bal z moim bratem.
-Ach tak? A może ona żałuje, że tak postąpiła? Może chciałaby to zmienić, ale czasu nie można cofnąć? Może chciała coś komuś powiedzieć, albo pokazać?- Znowu do mnie przylgnęła.
-Możliwe. Ale to od niej wszystko zależy- Ująłem jej podbródek tak żeby na mnie spojrzała- Czasu nie można cofnąć, ale liczy się tu i teraz Eleno.
-Masz rację. Mam ochotę na to czego nie zrobiłam rano- Spojrzała na moje usta i nim zdążyłem coś powiedzieć, złożyła pocałunek na moich ustach. Był delikatny, ale wyrażał tak wiele. Jakby chciała za jego mocą wszystko powiedzieć. Odwzajemniałem pocałunek, przez który byłem tak szczęśliwy. Teraz byłem pewny, że Elena również coś do mnie czuje. Po chwili przerwała pieszczotę i się ode mnie odsuneła. Stałem oszołomiony jeszcze przez chwilę.
-Damon, musimy porozmawiać.
-Nie tutaj. Zbyt wielki tłok. Chodź na zewnątrz- Zaproponowałem.
-Dobrze.
Elena
Cały czas szumiało mi w głowie. Przy nim nie wiedziałam co robię, wszystko działo się tak szybko. Jednak teraz wiedziałam czego chcę. Chcę czuć się bezpiecznie przy jego boku, budzić się przy nim, codziennie spoglądać w jego cudowne oczy, czuć ciepło bijące od niego gdy mnie przytula, zatapiać się w jego ustach i chyba najważniejsze... Wiem, że mnie kocha, a ja miałam pewność, że kocham również jego. Gdyby ktoś pare miesięcy wcześniej powiedział mi, że będę bezgranicznie zakochana w starszym Salvato'rze , wyśmiałabym go, a teraz? Sama jeszcze nie mogę uwierzyć w to, że wszystko przybrało taki obrót. Chociaż wiem, że wszyscy będą temu przeciwni, nie obchodzi mnie to. Będą musieli się z tym pogodzić, bo właśnie tu i teraz mam zamiar wyznać to co czuje Damonowi.
-No dobra. Stoimy tu z jakieś 10 min. gapisz się na mnie i radziłbym zamknąć buzię, bo jeszcze coś ci tam wleci. Możesz mi wreszcie powiedzieć po co tu jesteśmy, o czym chciałaś porozmawiać i o czym tak uparcie myślisz?- Słowa Damona sprowadziły mnie spowrotem na ziemię.
-No, bo ja...- Zaczęłam się jąkać. Coraz bardziej się denerwowałam, chociaż nie wiedziałam czym.
-Wyduś to z siebie.
-No więc, chciałam ci powiedzieć, że...
-Eleno, po prostu wal prosto z mostu. Powiedz wszystko co leży ci na sercu- Wszedł mi w słowo Damon.
-Możesz mi nie przerywać?! Nie widzisz jak się denerwuje?! Myślisz, że tak łatwo mi wyznać co do ciebie czuję?! Że łatwo powiedzieć, że szaleję na twoim punkcie, że bezustannie o tobie myślę, że cię kocham?!- Wyrzuciłam wszystko z siebie. Wszystko posypało się z moich ust, a właściwie to chyba z serca jak lawina. Na reszcie to powiedziałam i byłam z tego powodu szczęśliwa. Jednak Damon stał tam jak kołek, oszołomiony całą sytuacją i moim wyznaniem. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć.
-Damon, proszę powiedz coś...- Zaczęłam się do niego zblizać, jednak on mnie zatrzymał.
-Jeszcze jeden krok, a się ode mnie nie uwolnisz- Jego słowa podziałały na mnie niczym magnez. Podeszłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona.
-A kto powiedział, że chcę się uwolnić? Kocham cię Damon, rozumiesz? Kocham cię i nie wyobrażam sobie, że mogłoby cię tu nie być- Spojrzałam mu w oczy, a ten wpił się w moje usta. Najpierw całował delikatnie, lecz z każdą chwilą pogłebiał pocałunek bardziej i bardziej. Oddawałam go z taką samą zachłannością i pasją. Obydwoje długo czekaliśmy na to tak długo. Wplotłam włosy w jego kruczoczare włosy i oddawałam się chwili.
Damon
Elena moja Elena... Nareszcie stało się to prawdą. Mogłem trzymać ją w swoich ramionach, całować bezustannie i wyznawać jej to co czuję. Jest najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała. Wiedziałem, że przy niej wszystko będzie inne, wiedziałem również, że wywróci moje życie do góry nogami, ale nie przeszkadza mi to, dla niej jestem w stanie poświęcić wszystko.
-Wracamy do środka?- Zapytała z wlepionymi we mnie oczyma.
-Wolałbym zostać tutaj i tulić cię do rana, ale jeśli chcesz to zgoda. Mówiłem Ci już, że cię kocham?
-Być może, ale chętnie usłyszę to jeszcze raz.
-A więc, kocham cie. Kocham jak nikogo na świecie. Do końca życia. A jeżeli po nim istnieje jeszcze inne to tam też będę cię kochał, bo jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała. A teraz chodźmy do środka.
______________________________________________________________________
Wiem, że rozdział miał pojawić sie dawno temu, ale po prostu czas mi teraz na to nie pozwala. Przepraszam jeszcze raz i mam nadzieje, że notka choć trochę się spodoba, bo miała ona wyglądać inaczej.
Buziaczki :*